Nie jestem pewna, czy białoruskie Muzeum Przyrodniczo-Ekologiczne w Połocku przypadłoby każdemu do gustu. Mojemu Towarzyszowi Podróży, na ten przykład, nie podeszło zupełnie. A było tak: chodziliśmy sobie po Połocku tu i tam, a to zaglądając ludziom do talerzy w wybranych lokalach gastronomicznych, a to obserwując tubylcze zwyczaje w innych sytuacjach życia codziennego (nie pytajcie w jakich). W końcu łażąc tak i się gapiąc, wpadliśmy na ciekawy budynek, który okazał się muzeum. A konkretnie była to stara, acz schludnie odremontowana wieża ciśnień. Wysoka na ponad 30 metrów, z równie wysoką szklaną dobudówką niewiadomego zastosowania. Zapaliliśmy się wielce do zwiedzania tego kuriozum od środka — właściwie było nam wszystko jedno, jakie eksponaty znajdziemy we wnętrzu. Bardziej ciekawiło nas przeznaczenie szklanej dobudówki i inne architektoniczne niuanse, a także ewentualny widok z góry budowli, który pomógłby nam określić aktualne położenie geograficzne. Energi